poniedziałek, 30 czerwca 2014

jaki poniedziałek taki cały tydzień.... tak mawiają

Od rana czuję się jakbym siedziała na karuzeli, która nie chce się zatrzymać.
Zrobiłam sobie listę rzeczy do zrobienia w tym tygodniu i .... jestem trochę przerażona.


Na moim biórku wygląda .... albo inaczej nie wygląda..... i przypuszczam, że dopiero w okolicach piątku zabiorę się za sprzątanie.
Wzięłam się jednak za siebie, bo moja lista się tylko wydłużała i wydłużała a skreślonych podpunktów jakoś nie było....



Obiecuję Wam w tym tygodniu chwalić się wszystkim co stworze tymczasem będzie chwilę
o fotografii.

Chyba już wszyscy wiedzą jak bardzo ubolewam nad brakiem lustrzanki i ile się naklnę próbując zrobić zdjęcia nikonową cyfrówką albo Iphonem....

Na brak dobrego aparatu nie narzeka Łukasz (mąż Moni) pisze bloga o sesjach, które sam robi.
Poczytajcie i pooglądajcie :)







Udanego tygodnia
Agnieszka

piątek, 27 czerwca 2014

zaczytałam się ostatnio

Mało tworze ostatnio....
Zbyt wiele bieganiny i załatwiania wielu spraw. Dodatkowo złapałam tymczasową "pracę" i tak jeżdżąc autobusami ... czytam.

Kiedyś chłonęłam książki w trybie ekspresowym. Odkąd jestem mamą nie mam aż tyle czasu, ale i tak nigdy nie odstawiłam książki całkowicie na bok.

Ostatnio przeczytałam książkę pt. "Tylko nie mów mamie" (Toni Maguire)


Jest to historia dziewczynki molestowanej seksualnie przez własnego ojca przez kilka lat... Finał był wstrząsający i dał mi wiele do myślenia.
 Głęboko poruszyła mnie treść tej książki, dodatkowo dodam, że historia wydarzyła się naprawdę...
GORĄCO POLECAM wszystkim o mocnych nerwach.
Sama płakałam czytając przepełnione bólem zdania i patrząc na własne dziecko nie wyobrażam sobie żeby kiedykolwiek spotkało je cokolwiek podobnego.

Druga część książki nosi tytuł: "Kiedy tata powraca".


Przeczytałam jednym tchem.
Aktualnie zaczęłam: "Ołówek".
Chyba muszę zaopatrzyć się w jakieś weselsze pozycje w Polsce. Macie jakieś propozycje?

Sama nie wiem gdzie mi ucieknął ten tydzień....
Już piatek...
Lecę na www.westwing.pl poszukać jakiegos prezentu dla siostry, bo w końcu za "chwilę" ma urodziny. Sama nie wiem na co się zdecydować.





Obiecuje, że w kolejnym poście będzie już moja mała twórczość, muszę się tylko lepiej zorganizować.

Udanego weekendu.
Agnieszka

poniedziałek, 23 czerwca 2014

londyńskie autobusy czyli moje dziecko trafiło do "raju"

Dzisiaj będzie bardziej motoryzacyjnie, a to za sprawą imprezy w samym centrum na Regent Street.

Wczoraj cała ulica była zamknięta dla ruchu drogowego i na całej długości stały AUTOBUSY!
Od najnowszego do najstarszego w tym pierwszy autobus jaki kiedykolwiek jeździł ulicami angielskiej stolicy z zaprzęgiem konnym.


Moje dziecko oszalało z radości. Nie od dzisiaj jest wiadomo, że jest ogromnym fanem czerwonych busów. W domu ma ich tyle, że zastanawiam się gdzie mam je wszystkie upchać.
Wczoraj mógł usiąść za kierownicą, poprzyciskać wszystkie guziki, w jednym nawet przypadkowo zamknął drzwi i pan z obsługi nieźle się nagimnastykował, żeby otworzyć je ponownie.








Radości nie było końca.... Pogoda bardzo dopisała a ja zastanawiałam się jak przekonam Oliverka, że trzeba jechać do domu...On najchętniej zabrał by taki autobus w normalnym rozmiarze i się do niego przeprowadził. Już nie raz słyszałam, że skoro tak kocha czerwone busy to może zostanie kierowcą.
Wcale bym sie nie zdziwiła.








Dodatkowych atrakcji dla dzieci było wiele.
Rysowały autobusy na kartkach, które później były przyczepiane do wstążek na przystanku.
Hamleys (ogromny, kilkupiętrowy sklep z zabawkami, który mieści się właśnie na Regent Street) też był przygotowany na impreze.
Z klocków LEGO został zbudowany cały przystanek z wszystkimi możliwymi detalami. Z daleka można się nabrać, że to normalny przystanek, ale po przyjżeniu się w szoku byłam, jak z dbałością o szczegóły podeszli do tematu.







To była bardzo udana wycieczka. Oliver dostał w prezencie kolejny BUS do kolekcji i spał z nim oczywiście. Zastanawiam się jak Go przekonam, żeby nie brać go do przedszkola....

Przy okazji motoryzacyjnego posta chciałam Wam jeszcze pokazać zdjęcia, które znalazłam w internecie. Zachwyciły mnie ilością kolorów. W prawdzie to pociągi a nie autobusy, ale w końcu do tematu motoryzacji i środków transportu pasuje :)




Rower też się załapał.


Udanego tygodnia Wam życzę i pysznej kawy.
Agnieszka

czwartek, 19 czerwca 2014

doniczka, koronka, dmuchawce, transfer - udekorowałam osłonkę dla kwiatka

Kocham promocje!!!
I właśnie na takiej promocji upolowałam kwiatka, który od samego progu sklepu wołał : BIERZ MNIE.

Stwierdziłam, że skoro mam kwiatka to na zwykłej doniczce się nie skończy.
Przeszukałam cały "kamerlik" w poszukiwaniu zapomnianej osłonki z Ikei.



Grafikę znalazłam w internecie i po wydrukowaniu stwierdziłam, że nie chce mieć takiej wychuchanej, gładkiej grafiki.
W ruch poszedł papier ścierny, bo wykombinowałam sobie "stary" efekt.


Muszę przyznać, że moja kuchnia po tym szlifowaniu wyglądała (albo nie wyglądała) jakby przeszedł przez nią jakiś huragan....


Dokleiłam koronkę, polakierowałam i po 3 godzinach miałam już gotowy efekt.

Docelowo kwiatek będzie stać na biurku, bo na parapecie się nie mieści. (Ja chyba nigdy nie zrozumie angielskiego stylu, bo jak nie sznurek w łazience żeby zapalić światło, to dwa oddzielne kurki na ciepłą i zimną wodę, to wąskie parapety.....)



Dalej dziergam niebiesko - turkusowy koc i coś czuję, że dzięki mundialowi będzie skończony 
w miarę szybkim tempie. 

(JAK JA NIECIERPIĘ PIŁKI NOŻNEJ!!!!!!!!!!!!!! Mogę oglądać wszystko: KSW, MMA, żużel nawet balet ale piłka nożna.... yyyyyyyyyyyy.... masakra)


Do tego przypomniało mi się, że siostra za "chwilę" rodzi i jednocześnie dziergam drugi kocyk dla malucha....

Pozdrawiam Was serdecznie
Agnieszka


niedziela, 15 czerwca 2014

przetransferowana szuflada w kuchni, wymarzona latarenka i hortensja

Moja kuchnia jest okropna!
Moja..... pffff, nie moja, bo wynajmujemy mieszkanie, więc teoretycznie właścicielem tego "badziewia" jest Julie.
Chociaż lubię gotować to w tej kuchni spędzam tylko tyle czasu ile muszę, bo:


1. Jest tak mała, że ledwo się w niej mieszcze.
2. Przypomina mi o komuniźmie w Polsce, chociaż mam wrażenie, że nawet wtedy kuchnia mojej mamy była ładniejsza.
3. Ma obrzydliwe białe kafelki, dosłownie jak w szpitalu, obiecałam sobie, że nigdy Wam ich nie pokaże, bo nie ma się czym chwalić. Nie wiem czym się kierował ten, który je kładł.....
4. Nic w niej nie robiłam, nie zmieniałam za wiele, bo mamy się niebawem przeprowadzać.
5. NIE WYTRZYMAŁAM I ZROBIŁAM MAŁY TRANSFER NA SZUFLADACH aby chociaż odrobinę poprawić wygląd.
Dalej nie wyliczam, bo mogłabym tak do 50 punktów dojechać.... (...)


Julie pozwoliła mi zrobić w tym pomieszczeniu cokolwiek tylko będę chciała, ale na te dwa miesiące nie ma sensu robić wielkiem rewolucji, bo przypuszczam, że gdybym zaczęła skończyłoby sie na malowaniu szafek frontowych, drewnianej podłodze, półkach, wyspie i innych cudach.






Jedno co jeszcze zmieniliśmy to uchwyty w szafkach, bo stare były "każda z innej parafii".....
Muszę przyznać, że te sztućce chodziły za mną od dłuższego czasu i zrobiłam je " na próbę".
Marzą mi się wszystkie fronty poprzecierane, zrobione na vintage styl właśnie z takimi kuchennymi transerami.
Tyle o kuchni i szafkach. 

W końcu po wielkich poszukiwaniach MAM LATARENKĘ, która głównie potrzebna mi była do fotografowania albumów i kartek, ale również do umilenia wieczorów.
Dorwałam ją na targu staroci. Widziałam ją z daleka i od samego początku wiedziałam, że będzie MOJA !!!



Jest coś duża, więc nie będzie problemu z wysokimi świeczkami :)



Weekend mija, mecze lecą non stop (nie jestem jakąś wielką fanką piłki nożnej, więc zrobiłam plan na najbliższy miesiąc) a ja biorę się za robienie kolejnego kwadratu do mojego koca.
Swoją drogą liczyłam, że mi to szybciej pójdzie.....

Na koniec moje ukochane hortensje. Od dziecka przepadam za nimi!
Pozdrawiam Was serdecznie
Agnieszka




Wyróżnienie SZUFLADA

moje wyzwanie dla Was do 29.07.2012

moje wyzwanie dla Was do 29.07.2012
wyzwanie

Popularne posty