Wczoraj pierwszy raz od.... kilku lat poszłam spać przed 22:00.
Wylądowaliśmy rano w Londynie i te deszczowe miejsce przywitało nas bezchmurnym niebem i przyjemną temperaturą. Wypiłam Red bulla, poszłam na pociąg i godzinę później siedziałam na mojej kanapie. Uffff to były ciężkie dwa tygodnie.
Odmalowałam mieszkanie, aż sama byłam zaskoczona jakie ono jest ogromne a najbardziej odczuły to moje ręce i plecy.... W najbliższym czasie nie chce słyszeć nic o remontowaniu i malowaniu (ścian oczywiście)
Wieczorami siedziałam nad zaproszeniami, winietkami i innymi rzeczami które stworzyłam. To akurat była sama przyjemność. Kawa, film i moje rękodzieło.
Powstały zaproszenia ślubne dla Iwony i Kuby.
Granat był wiodącym kolorem.
Żeby stworzyć te zaproszenia niezbędne było dokonanie zakupu nowej maszynki. Zaryzykowałam i kupiłam ponownie nowego Sizzixa no i.... coś chyba w starej maszynce było nie tak, ponieważ ta nowa chodzi dużooooooo lżej od samiutkiego poczatku. Teraz kiedy jestem już w "domu" muszę napisać długie wypracowanie do firmy, bo wygląda na to, że poprzedni egzemplaż był wadliwy.
W planach miałam przede wszystkim Zoo w Ostravie (Czechy) spotkania z Moniką i Martą i co.... (psińco) mało co mi wyszło z tych planów. W Czechach nie byliśmy. Oliverek za to załapał się na wycieczkę do Szczyrku z dziadkami.
Z Moniką i Martą widziałam się raz ( :(((( )
W jedną sobotę pojechałam z moją mamą do Bytomia na targ staroci. Jest to mniej więcej to samo co Car boot sale, z tą różnicą, że w UK możesz kupić totalnie wszystko łącznie z ciuchami i rzeczami dla dzieci (śmieje się, że to taki ciucholand na powietrzu) a w Bytomiu bazuje to na monetach, starych tależach, meblach, zegarach itp. itd. No i ceny zdecydowanie się różnią. W UK przeważnie wszystko jest za 1 funta a na targu staroci.... POWARIOWALI!!! Kobieta za przedpotopową szkatułkę do odrestaurowania chciała 350 zł (że niby zabytkowa) i doszłam do wniosku, że chyba sama sobie taką zrobie.
Stworzyłam też winietki dla Agnieszki i Dawida.
Perłowy kremowy i perełka.
Powstało jeszcze kilka rzeczy na wymiankę z Agnieszką, ale zdjęciami pochwalę się gdy nasza wymiana dojdzie do sfinalizowania, z niecierpliwością czekam na przesyłkę i coś czuję, że będę piszczeć ze szczęścia i mam nadzieje, że to co dla Niej stworzyłam będzie się Jej podobać.
Bukiety też powstały i powstają. W sumie jest ich 5, ale też nie mam jeszcze jak ich Wam pokazać. Jednym słowem będzie sporo kusudamy w najbliższym czasie.
Do poniedziałku stwierdziłam, że odpoczywam, bo organizmu nie oszukam i przyda mi się chwilowe nicnierobienie. :)
Życzę Wam ciepłego i słonecznego weekendu
Agnieszka
Ja ostatnio też malowałam, aż nabawiłam się pęcherza na ręce od wałka ;))) Tak sie starałam ;)))
OdpowiedzUsuńPieknie wyszły zaproszenia. Odpoczywaj, u mnie też z dobrą pogodą jak na lekarstwo, zimno jest i nieprzyjemnie.
Buziaki posyłam Aguś.
Też miałam pęcherze i się od mojego G. dowiedziałam, że pewnie za mocno naciskałam wałkiem.....
UsuńW Polsce było zimno, w Londynie piękna wiosna - na szczęście :)
buziaki kochana
Aguś widzę, że się działo.
OdpowiedzUsuńOdpoczywaj teraz.
odpocznę i od razu pisze do Ciebie
UsuńOj sporo się u Ciebie oststnio dzieje, śpisz Ty w ogóle? A zaproszenia wyszły bardzo ładnie :)
OdpowiedzUsuńz tym spaniem ostatnio kiepsko u mnie było, ale przysięgam nadrobić to w weekend :)
UsuńPięknie tworzysz , tak skrupulatnie i delikatnie a powstają rzeczy doskonałe w formie i kolorze :)
OdpowiedzUsuńWOW :))