Siedzę i myślę.... Bożonarodzeniowa gonitwa się zakończyła, trochę lenistwa wtargnęło się w poświąteczne dni i tak zaczęłam analizować jaki był ten 2013 rok.
Dobry!!! a nawet bardzo dobry!!!
Wielu nowych technik spróbowałam, wielu rzeczy się nauczyłam, dostałam maszynę do szycia i powstało kilkanaście poduszek :) a w głowie nadal siedzi mi projekt: "kołderka + poduszka" dla Oliverka, ale to dopiero w przyszłym roku..
Kupiłam maszynkę sizzix i wykrojniki i zaczęłam produkcję kartek, albumów, pudełek.... Wciągnęło mnie, przyznam się Wam, że nawet bardzo...
Odkryłam transfery!!! Powiem Wam, że to był strzał w 10!
Powstało sporo rzeczy, nie wszystkie jednak zdąrzyłam sfotografować i Wam pokazać, ale obiecuję nadrobić tą kwestię!
NIE MOGŁO ZABRAKNĄĆ KUSUDAMY!!!
Jestem dumna z tych bukietów! W tym roku jeden szczególnie mnie zaciekawił. Chodzi o zielono fioletowo biały bukiet, który ma największą oglądalność w wszystkich moich postach. Powiedzcie mi gdzie był link do tego posta, że tyle ludzi zobaczyło właśnie ten wpis...... :)
Inne też utkwiły mi w pamięci. Np. miętowy z guzikami.... moimi guzikami, które darzę tak wielkim sentymentem :)
A skoro wspomniałam już o guzikach.
Były też mozaiki.... które będę pamiętać do końca życia.... bo w życiu NICZEGO tak długo nie robiłam!!!
Grudzień był czerwony, pomarańczowy, szyszkowy i brokatowy:
Na koniec życzę WAM DO SIEGO ROKU :)
Bierzemy 12 miesięcy,
oczyszczamy je dokładnie
z goryczy, chciwości,
małostkowości i lęku.
Po czym rozkrajamy każdy miesiąc
na 30 lub 31 części tak, aby zapasu
wystarczyło dokładnie na cały rok.
Każdy dzień przyrządzamy osobno,
z jednego kawałka pracy
i dwóch kawałków pogody i humoru.
Do tego dodajemy trzy duże łyżki
nagromadzonego optymizmu,
łyżeczkę tolerancji,
ziarenko ironii i odrobinę taktu.
Następnie całą masę polewamy dokładnie
dużą ilością miłości. Gotową potrawę
przyozdabiamy bukietem uprzejmości
i podajemy codziennie z radością
i filiżanką dobrej, orzeźwiającej herbatki.
oczyszczamy je dokładnie
z goryczy, chciwości,
małostkowości i lęku.
Po czym rozkrajamy każdy miesiąc
na 30 lub 31 części tak, aby zapasu
wystarczyło dokładnie na cały rok.
Każdy dzień przyrządzamy osobno,
z jednego kawałka pracy
i dwóch kawałków pogody i humoru.
Do tego dodajemy trzy duże łyżki
nagromadzonego optymizmu,
łyżeczkę tolerancji,
ziarenko ironii i odrobinę taktu.
Następnie całą masę polewamy dokładnie
dużą ilością miłości. Gotową potrawę
przyozdabiamy bukietem uprzejmości
i podajemy codziennie z radością
i filiżanką dobrej, orzeźwiającej herbatki.
Agnieszka