Jakiś czas temu pokazałam Wam białe zaproszenia ślubne dla Agnieszki i Dawida. Pech chciał, że paczka zaginęła..... Zrobiłam drugie (identyczne) i musiałam koniecznie wysłać je tego samego dnia, bo ślub w kwietniu, tydzień na dostarczenie przesyłki i czas gonił, tym bardziej, że mamy luty!
Pierwszy raz od nie pamiętam kiedy mój synek stwierdził, że nie bierzemy hulajnogi i idzie na piechotę. I to był błąd!
Na pocztę mamy jakieś 10 minut spacerkiem, prosta droga, jeden "ciapak", apteka i.....
nie mam pojęcia jak (CHOCIAŻ STAŁAM OBOK) Oliverek upadł na rączkę. Rączka rączką, bo akurat jej się nic nie stało, ale paznokieć z małego paluszka cały (!!!) - dosłownie cały wyrwał się z palca....
Wzięłam go pod wpływem adrenaliny "pod pachę" i pobiegłam do apteki. I już tam wiedziałam, że coś jest na rzeczy, bo w UK wszystko jest bagatelizowane i nawet na zapalenie oskrzeli dostaniesz paracetamol to farmaceutka powiedziała, że mamy jechać do szpitala....
5 godzin później dowiedziałam się, że kolejnego dnia musimy jechać do innego, specjalistycznego szpitala, ponieważ konieczny będzie zabieg żeby w ogóle nowy pazurek mu odrósł....
Royal London Hospital jest w praktycznie w centrum i już wysiadając z underground'u czułam, że ten szpital będzie różnić się od tego w którym byliśmy na samym poczatku.
Lekarze podeszli do nas bardzo poważnie, przepisali antybiotyk ( dla większości będzie to normalne, ale poważnie mówie, że w UK paracetamol jest cudownym środkiem stosowanym na wszystko, a antybiotyk jest koniecznością.) ustalili, że zabieg pod narkozą będzie niezbędny i już kolejnego dnia mieliśmy wyznaczony termin.
I teraz o czymś co w tej niefortunnej sytuacji mnie zaskoczyło, pozytywnie zaskoczyło.
Na każdym piętrze ogromnego budynku jest tzw. kącik dziecięcy, chociaż ja nazwałabym to miejsce salą wypełnioną takimi zabawkami jak w dużym sklepie zabawkowym. I to nie jakieś tam zabawki, ale sama wyższa półka i dzięki temu właśnie mój syn nie zraził się do szpitali, lekarzy, badań i jestem pewna, że gdyby kiedykolwiek znowu wystąpiła sytuacja konieczności jechania do szpitala to pojedzie.... bo nie chciał stamtąd wracać do domu....
Byłam z Nim również przy podawaniu narkozy, pielęgniarka puszczała Mu bańki.... Podczas operacji oddziałowa zrobiła mi kawę....
Czasami zastanawiałam się czy mi się to nie śni, bo dotychczas szpital kojarzył mi się jedynie z smrodem, szarymi korytarzami, "nie wiem" albo "proszę poczekać"....
Za tydzień (teraz już za 2 dni) idziemy na zmianę opatrunki i mam ogromną nadzieję, że po ściągnięciu tony bandaży i plastrów paluszek będzie w miarę wyglądał i co najważniejsze już nie będzie boleć.
Żeby było śmieszniej incydent wydarzył się w pierwszy dzień ferii zimowych.
(cudowne ferie...)
Jestem praktycznie cały tydzień do tyłu z wszystkim, bo w domu rosła tylko sterta naczyń do mycia, Oliver pochłaniał mój czas całkowicie, bo i jedzenie i toaleta i wszystko ...
Na biurku czytaj: moja pracownia powstał chaos, bo lądowało tam wszystko co było niepotrzebne pod ręką.
I takim sposobem na koniec tygodnia skończyłam robić moją szydełkową poduszkę...
Nierówny kształt jest zamierzony, bo nie chciałam kolejnej okrągłej lub kwadratowej poduchy tylko cokolwiek innego.
Podobno jaki poniedziałek taki cały tydzień.... oby dzisiaj cały dzień był "spokojny" tego Wam i sobie życzę.
Pozdrawiam Was serdecznie
Agnieszka
Aguś no to miałaś przeżycia...
OdpowiedzUsuńŻycze dużo zdrowia i trzymam kciuki żeby paluszek szybko się goił.
Poducha wyszła Ci fantastyczna !!!
mam nadzieję, że szybko się zagoi, bo przy zabawie Oliverka najbardziej wkurza gigant opatrunek :)
Usuńśliczna podusia , zdrówka dla synka i zeby już nie było więcej takich przygód
OdpowiedzUsuńpozdarwiam
dziękuję :)
Usuńoj co za historia! paznokiec grrry!:( ale już bedzie dobrze a poducha przesłodka:)
OdpowiedzUsuńnawet sobie nie wyobrażam jak musiało Go to boleć....
UsuńO rany, Aga... masakryczna przygoda dla Małego, współczuję, dobrze że w tym spotaku tak po ludzku i dziecięcemu było... puszczane bańki... szczęka mi opadała to tu w PL to rzeczywiście "nie wiem" i "proszę czekać". A poduszka jest świetna i taka kolorowa :)
OdpowiedzUsuńJa do teraz jak sobie przypomnę ten szpital to zastanawiam się czy mi się to nie śniło :)
UsuńOj , tak mi szkoda Twojego synka, dobrze że chociaż w szpitalu nie musiał odczuwać niepotrzebnego stresu.
OdpowiedzUsuńPodusia bardzo wiosenna i pozytywna :)
Wszystkiego dobrego !
Agnieszko, bardzo mi przykro, oby wszystko szybko się zagoiło, wiem, ze mogą być z tym kłopty , z jego równym rośnieciem ( w sensie-paznokcia).
OdpowiedzUsuńDużo dobrego - dla Was!!!!!
Przygodą tego nazwać nie można... raczej niezbyt przyjemną... a z opisem szpitala to mnie zaskoczyłaś - fakt...
OdpowiedzUsuńMieszkałam 2 lata w Londynie i osoiście nie miałam nieprzyjemności odwiedzania lekarzy ani szpitali ale byłam raz ze znajomym i nic pozytywnego o tej wizycie powiedzieć się nie da...
Oby pazurek Oliwiera szybko i bezboleśnie odrósł, spokoju i odpoczynku dla Ciebie oraz kolejnej równie pozytywnej wizyty w szpitalu
O kurczę... Życzę Twojemu synkowi i Tobie dużo, dużo zdrowia! To straszne jak w jednym momencie można zrobić sobie krzywdę na parę dobrych tygodni...
OdpowiedzUsuńJa również życzę zdrówka dla synka ;)
OdpowiedzUsuńOsobiście uważam, że nieważne gdzie pójdziesz w UK, do sklepu, na siłownię czy do lekarza to w 99,9 % przypadków bardzo miło traktują drugiego człowieka.
Są po prostu bardzo życzliwi mimo, że są dla nas obcy.
Jestem w UK od roku i ciągle mnie zaskakuje podejście do drugiej osoby, nie to co w PL. No ale cóż... zupełnie inna mentalność. Tego nie da się przeskoczyć...może i kiedyś w PL zrozumieją, że ludzie powinni być dla ludzi ...
Pozdrawiam (wiosennie) hihih
Niech synek szybko zdrowieje :) Co do lekarzy, szpitali i służby zdrowia, to tylko można zazdrościć... Ja się staram w ogóle tam nie chodzić, jak nie ma musu... A poduszka taka nierówna wygląda super :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Biedny maluszek. Życzę szybkiego zagojenia paluszka. Zerwany paznokieć to paskudna sprawa. Mój Olivier całkiem niedawno też był w szpitalu. Miał operację zropiałego węzła chłonnego na szyi i powiem szczerze, że oddział dziecięcy Szpitala Wojewódzkiego w Gdańsku jest na miarę tych w UK. Jestem zadowolona z tego szpitala. w nim też rodziłam Olinka i wyglądał identycznie jak poród mojej siostry w UK. Ale wiem z opowieści, że to wciąż niestety rzadkość w Polsce. Dlatego życzę nam wszystkim, by jeśli to już konieczne trafiać na odpowiednie osoby i miejsca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Vika
PS. Poducha świetna
To musiało strasznie boleć :( wyrazy współczucia dla synka. Tak poza tym bardzo fajny blog, bo dzisiaj trafiłam tu przypadkowo i bardzo mi się spodobało. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDZIĘKUJĘ WAM KOCHANE ZA WSZYSTKIE SŁOWA :)
OdpowiedzUsuńNiech troski i kłopoty idą już precz. Dużo zdrówka i samych pięknych i kolorowych chwil - jak Twoja poducha - Wam życzę . Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do siebie. Ania
OdpowiedzUsuńCo za pechowy poniedziałek.. ale mam nadzieję, że teraz jest lepiej... Tak poza tym - śliczna poduszka, a i krzesło całkiem niezłe;)
OdpowiedzUsuńkrzesło to: IKEA a żeby było śmieszniej to jest to chyba najtańsze krzesło w ich asortymencie :) Polecam :)
Usuńa z paluszkiem już dużo lepiej - polecam
kurde na końcu nie polecam tylko miało być pozdrawiam i dziękuję :)
UsuńCudna podusia, współczuję i powrotu do zdrowia :)
OdpowiedzUsuńZ taką śliczną kolorową poduszką to wszelkie choroby i nieszczęścia się przetrwa. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuń