Leci ten listopad i gdy tak patrzę na kalendarz uśmiecham się pod nosem, bo do Świąt już "niedaleko".
Polski sklep w Londynie już wystrojony i nieskromnie powiem, że moje kule wiszące na syficie bardzo ładnie się prezentują. No dumna jestem :)
Zdjęcia tradycyjnie są takie oooo.... i już się do tego przyzwyczaiłam. Mój wymarzony Nikon poraz kolejny odsunął się z planów.... chyba się nie doczekam i skazana jestem na te małe gówienko, które towarzyszy mi od 3 lat.
Na lodówce przywiesiłam organzę z szyszkami, wstążkami, ostrokrzewem i serduchami z masy solnej które już niejednokrotnie widziałyście u mnie na blogu.
Ja też się cieszę że to już koniec listopada . Fajna świąteczna kula .
OdpowiedzUsuńZ pozdrowieniami
Bardzo fajne te kule :)
OdpowiedzUsuńOj mało czasu się robi.
OdpowiedzUsuńFajne kule.
Piekna dekoracja. Kiedy Ty w koncu zwolnisz Aguś? :)
OdpowiedzUsuńKule pięknie się prezentują:)
OdpowiedzUsuńŚwietna kula a gdzie ta lodówka? Bo ja widzę tylko szyszki:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie kompozycje :) Piękna kula!
OdpowiedzUsuńPozdrowionka, Aga
Śliczne są te kule :)
OdpowiedzUsuńPiękne kule :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna dekoracja.
OdpowiedzUsuńDziękuję za udział w mojej zabawie.
pozdrawiam
No właśnie, czas leci...
OdpowiedzUsuń