Gorzej już być nie może, albo może, ale wtedy to sobie już za bardzo tego nie wyobrażam.... Życie potrafi dać w dupę i powiedzenie: "chcesz rozśmieszyć Pana Boga? - opowiedz mu swoje plany" jest jak najbardziej prawdziwe. O co chodzi? Po prostu, ta cała emigracja wychodzi mi już bokiem i o niczym innym nie marze jak tylko zjechać do Polski.... bo wszędzie dobrze, ale najlepiej w domu, a dla mnie dom jest właśnie w Rybniku a nie w tym zaszczurzonym Londynie. Po prostu sił mi coraz bardziej brakuje .....
Dokończyłam poduszki jakiś czas temu, nie dało ich się odebrać mojemu synkowi, z reszta nawet teraz był problem, ale jakimś cudem zrobiłam kilka ujęć aparatem, chociaż ten mały urwis wcisnął ta swoja dupkę w kadr.
Wymyśliłam już sobie kolejne poduchy, ale nie mam tutaj maszyny, więc plany jak narazie zapisuję w notatniku a realizacja musi poczekać kilka miesięcy. Wytrzymam :) nie mam chyba nawet innego wyjścia. Chodzi mi też po głowie koc, ale tak prawdę mówiąc co mi po głowie nie chodzi? Za duzo planów, za mało czasu na realizacje i tak koło się zamyka....
Poduchy wyglądają na super miluśne :) nic dziwnego, że Synek nie chce oddać, ja też bym nie oddała jakby wpadły w moje łapki :) a to zdjęcie ze śpioszkiem wtulonym w podusię rozczuliło mnie :) super chłopaczek :)
OdpowiedzUsuńdziękuje Monika :) a młody jest fajny - wiem :D sama Go uwielbiam :):))
UsuńMilusie!!!!!
OdpowiedzUsuńPoduszki wyglądają na miłe w dotyku. Sama chętnie bym się w nie wtuliła.
OdpowiedzUsuńSą miłe, ta włóczka wyjątkowo się delikatna okazała :)
UsuńCudne, nie mogę uwierzyć że tak szybko się nauczyłaś i tak szybko Ci powstały te poduchy:) A anglią się nie przejmuj kwiecień coraz bliżej, wytrzymasz:)
OdpowiedzUsuńpowiem Ci, że te poduszki to nawet mnie wciągnęły, mam ochotę robić kolejne, a co do kwietnia, to faktycznie oby te kilka miesięcy szybko zleciało i muszę wytrzymać, nie mam wyjścia!
UsuńPoduchy rewelacyjne.
OdpowiedzUsuńW samym Londynie nie odnalazłabym się w ogóle... Ja dopiero po trzech latach tutaj się przystosowałam...a ile łez wylanych...
Oh nawet mi już nic nie gadaj.... doszłam do wniosku, że po prostu nie pasuję tutaj i najwyższy czas coś zmienić....
UsuńOj...jak długo jesteś już na emigracji ?
OdpowiedzUsuńPamietam swoje początki w Irlandii, przepłakłam chyba pierwsze pół roku, ale po latach tam przebytych, pokochałam to miejsce i był to mój dom! Teraz w Dublinie została połowa mego serca, za którym najbardziej tęsknie po przeprowadzce do Rotterdamu.
Pozdrawiam ciepło i głowa do góry!
ponad trzy lata, dla jednych to mało a dla mnie ogromnie dużo....
Usuńpoduchy piękne :-)) zdolne rączki masz :)
OdpowiedzUsuńdzięki za odwiedziny u mnie i słowa pozostawione - bo mogłam poznać Twój blog :)
teraz będę "wpadać tu :)
pozdrawiam ciepło
p.s. ja tam się wkurzam że jak miałam okazję to nie emigrowałam :P tylko tu zostałam ...
:)
Życie płata rożne figle, ja dopiero w uk doceniam co mam w pl i pól na pól żałuje ze wyjechałem, teraz marze o powrocie i może w tym roku się uda;)
Usuńprzytulne te poduchy:)
OdpowiedzUsuńDziękuje ;)
UsuńPiękne poduchy. Zdolniacha z Ciebie. Ja dzisiaj chyba nic nie zrobię bo nadganiam zaległości na blogach :)
OdpowiedzUsuńNadrabiaj , bo dawno Cię nie było ;)
Usuń