Bilet na sobotę za paredziesiąt funtów przeleciał mi koło nosa.... kolejne są za ponad 100 funtów i moje marzenie o wylegiwaniu się w basenie z zimnym drinkiem przeszło bokiem.... Ale postanowiłam nie marudzić, bo ten post byłby okropnie nudny i wprowadziłby mnie w jeszcze większego doła, a perspektywa polskiej złotej jesieni też jest przyjemna więc zaczynam odliczanie do października :) Lepsze to niż nic.
Monia zrobiła bardzo fajne "ubranka" na podgrzewacze:) Sama zrobiłabym podobne, ale na moim parapecie jest już tyle ozdobionych świeczek, że kolejne by się po prostu nie zmieściły - a szkoda....
Oliver szaleje na swoim nowym motorku, staram się jak najwięcej siedzieć na dworze, chociaż przy typowym angielskim lecie raczej to trudne zadanie....
Te "ubranka" na podgrzewacze skojarzyły mi się z podwiązkami ;D Bardzo ładne są i na pewno świetnie się prezentują na żywo :)
OdpowiedzUsuńMotorek świetny i chyba bardzo cieszy małego :D
Dalej nie mogę dodać linka z Twoim blogiem na swojego bloga :/ Nawet jak ręcznie wpisuję adres to zapisuje mi się Twój stary blog;/
OdpowiedzUsuńhmmmm Kasia spróbuj dodać z końcówką co.uk zamiast com
OdpowiedzUsuń