Wzięłam się za siebie, bo narzekałam chyba z tydzień i przypuszczam, że słuchać się mnie nie dało :)
Zaczęłam o 10:30 i po godzinie mój stół wyglądał mniej więcej tak:
Moje dziecko było bardzo zainteresowane co się dzieje, na szczęście dalej nie może sięgnąć dalej niż 5 cm na brzegu, więc klej i nożyczki były w bezpiecznej odległości:)
Dostałam takiego powera i po mniej więcej trzech godzinach miałam gotowy bukiet. Chyba sama siebie zaskoczyłam szybkością tworzenia i już powstaje kolejne dzieło :) No cóż, londyńska pogoda nie zachęca do wyjścia z domu - to przynajmniej pożytecznie spędzam czas, gdy Oliver idzie na południową drzemkę :)
Oto efekty całości:
Ekspresowo zrobiłaś ten bukiecik :) W końcu trening czyni mistrza ;)
OdpowiedzUsuńfaktycznie szybko mi poszło, ale teraz nie mogę znaleźć żadnego fajnego papieru, jeszcze na złość zamknęli mi sklep w którym kupowałam papiery, a różowym, turkusowym i niebieskim jestem już "przejedzona"
OdpowiedzUsuń